piątek, 14 marca 2014

Rozdział 4- 2 część

 W nocy nie mogłam spać. Próbowałam wszystkiego, od liczenia owiec do słuchania muzyki. Wstałam i poszłam do pokoju Geo. Otworzyłam drzwi, ale on nie spał, tylko siedział z jakimś zeszytem i długopisem.
-Co robisz?-Zapytałam.
-Piszę piosenkę.... albo raczej myślę co napisać.-Oparł się o ramę łóżka.-Czemu nie śpisz?
-Nie mogę spać.-Powiedziałam.
-Chodź.-Poklepał miejsce obok niego.-Śpij ze mną.
-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się lekko, następnie położyłam się w wyznaczonym miejscu, a George mnie przytulił.
-Myślisz, że Olly miał rację?-Zapytałam.
-W czym?
-Że zachowujemy się jak para.
-Trochę może tak, ale mi to nie przeszkadza.-Chwycił moją dłoń.-Dobranoc Lizzy.
-Dobranoc George.



Po chwili już spałam. 


RANO

*OCZAMI GEORGE'A*

 Kiedy się obudziłem zobaczyłem Lizz coś rysującą.
-Co rysujesz?-Zapytałem zaspanym głosem.
-Nic.-Powiedziała uśmiechając się. Wstałem i ukucnąłem koło fotela, żeby zobaczyć co narysowała. Podobał mi się ten rysunek.
(nie zwracajcie uwagi na znak wodny)

-Ślicznie rysujesz.-Powiedziałem i dałem jej całusa w policzek.
-Dziękuję.-Uśmiechnęła się mocniej.-A ty ślicznie śpiewasz i grasz na gitarze.
-Skąd wiesz?
-Myślisz, że przez te ściany nic nie słychać? Mam kanapę ustawioną przy ścianie, a ty łóżko, więc słyszę jak śpiewasz.-Zaśmiała się.-Zaśpiewaj mi tą piosenkę. Jest piękna.
-Dobrze.-Zacząłem śpiewać.

Don't ever say you're lonely.
Just lay your problems on me,
And I'll be waiting here for you.
The stars can be so blinding,
When you get tried of  fighting,
You know the one you can look to.

When the vision you have gets blurry,
You don't have to worry,
I'll be your eyes.
That's the leats I can do,
'Cause when I fell
You pulled me through.

So you know that I'll carry you,
I'll carry you, I'll carry you.
So you know that I'll carry you,
I'll carry you, I'll carry you.

I know it's been a long night,
But now I'm here it's alright,
I don't mind walking in your shoes.
We'll take each step together,
'Til you come back to centre,
You know that I know the real you.


-Napisałem tylko tyle, ale dopiszę jeszcze coś.-Uśmiechnąłem się do Lizzy.
-Śliczna skarbie.-Mocno mnie przytuliła.
-To dla pewnej dziewczyny, która nie docenia siebie, a ja chcę, żeby nigdy się nie zmieniała, bo jest wspaniała.-Napisałem ją dla Lizz,bo jest ważną dla mnie osobą.
-To ja?-Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Tak.-Musnąłem ustami czoło dziewczyny i dopiero teraz zobaczyłem bliznę, która zakryta była włosami. Dotknąłem delikatnie śladu, a w moich oczach pojawiły się łzy.-Kto ci to zrobił?
-Ojciec.-Zawahała się przez moment.-Kiedyś uderzył mnie butelką jak wróciłam trochę  później do domu. Nie chciałam...
-Ciiii, to nie twoja wina.-Zaczęła płakać. Usiadłem na łóżku, a Lizzy posadziłem sobie na kolanach i zacząłem gładzić po plechach.
-George, co złego zrobiłam?-Zapytała, a z jej oka popłynęła łza.


-Nic kochanie, nic.-pocałowałem jej mały nosek.
-Bardzo cię kocham. Nigdy mnie nie skrzywdzisz?
-Nigdy skarbie, nie mógłbym. Też cię kocham.-Przytuliłem ją.-Chodź, pójdziemy coś zjeść. Dobrze?
-Nie chcę.-Wtuliła się w poduszkę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do kuchni.
-Co zjesz księżniczko?-Zapytałem nadal trzymając Lizz.
-Zrobisz mi naleśniki?
-No jasne!-Uśmiechnąłem się i posadziłem dziewczynę na krześle.-Chcesz z dżemem, z czekoladą, czy może z czekoladą i jabłkami?
-Z dżemem truskawkowym.-Uśmiechnęła się słodko.
-Już wszystko ok?-Spytałem z troską.
-Tak, chyba tak.
-Doooooooooobrze!-Chwyciłem dwie patelnie i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że odwracając się walnąłem głową w szafkę.-Au.
-Jezu George, nic ci nie jest?-Zapytała przez śmiech.
-Nie.-Leżałem na ziemi trzymając się za głowę.-Czasem lubię odpoczywać na tej zimniej podłodze.
-Wstawaj.-Podała mi rękę, abym wstał.-Pokaż.
Odsłoniła moje czoło i zaczęła je oglądać. Miała piękne głębokie brązowe oczy. Zastanawiałem się dlaczego nikt nie chciał się z nią przyjaźnić. Jest wspaniała......może to przez jej ojca.
-I co?- Zapytałem przyjaciółki.
-Spokojnie, będzie tylko guz.-Uśmiechnęła się i pocałowała zranione miejsce.
-Mam dalej robić te naleśniki?-Zaśmiałem się.
-Może lepiej nie, bo jeszcze nie przeżyjesz.-Zachichotała.-Zrobię. Usiądź.
Przyglądałem się jak Lizzy robiła śniadanie. Wyglądała dzisiaj pięknie....stary, to twoja przyjaciółka...
-Gotowe!-Z zamyślenia wyrwała mnie Lizz. Chwyciłem jej dłoń.
-Kocham cię.-Powiedziałem spokojnie.
-Coś się stało?-Zaśmiała się.
-Nie. Po prostu jesteś dla mnie ważna i chcę, żebyś wiedziała.-Uśmiechnąłem się. Do pomieszczenia wszedł Josh.
-Heeeej.... Przeszkadzam wam może w czymś?-Zapytał spanikowany.
-Tak! Właśnie wyjawiałem twojej siostrze plan zabicia cię jak będziesz spał, a następnie uciekniemy na Islandię.-Powiedziałem z wzrokiem mordercy.
-Boję się......-Wziął naleśnika i wyszedł.
-Wiesz o co mu chodziło?-Zapytała Lizzy.
-Nie, absolutnie nie.-Zaśmiałem się

----------------------------------------------------------------------------------
No i jest nowy rozdział :D Mam nadzieję, że się wam podoba :) Postaram się jutro coś dodać :3
Chcecie, żeby Lizzy i Geo byli razem? Napiszcie w komentarzu :)
Miłego dnia ♥
Little Worm x

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 4- Część 1

*OCZAMI ELIZABETH*

Rano obudził mnie rano Jaymi.
-Wstawaj mała.-Mówił delikatnym głosem.
-Muszę? Nie mogę przespać całego życia?-Nie miałam dziś najmniejszej chęci na wstawanie.
-Możesz, ale musisz wiedzieć, że wtedy nie zobaczysz już mnie, JJa, Josha i Georga...
-Dobra, dobra. Już wstaję.-Powiedziałam zaspanym głosem. Poczłapałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i  poszłam do pokoju Geo.
-George?-Powiedziałam przez uchylone drzwi.
-Słucham księżniczko?-Miło usłyszeć takie słowa od przyjaciela.
-Mogę wejść?
-Jasne!-Zaśmiał się.-I jak się spało?
-Dobrze, ale Jaymi wszystko popsuł.-Uśmiechnęłam się do Geo.
-Powinnaś się częściej uśmiechać. Ludzie miło reagują na uśmiechnięte osoby, a tobie ten uśmiech wyjątkowo ślicznie wychodzi, szczególnie, że jesteś bardzo piękna.-Lekko podniósł kąciki ust.Oparłam się łokciami o parapet i patrzyłam na przejeżdżające samochody.
-Ojciec zawsze mówił, że tak obrzydliwej osoby jeszcze na tym świecie nie widział. Powtarzał mi to codziennie. Teraz przynajmniej sobie to uświadomiłam.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Lizzy!-Wyciągnął telefon i zrobił mi zdjęcie.



-I co z nim zrobisz?-Zapytałam obojętnie.

-Najpierw ustawię sobie na tapetę, a zaraz...-Przerwał.-Sprawdź swojego twittera.

 Zobaczyłam zdjęcie z podpisem ,,Lizzy mówi, że nie jest piękna ;c".
-Nadal myślisz, że nie jesteś śliczna?-Zapytał. Wtuliłam się w niego.
-Dziękuję Geo.-Wyszeptałam.
-Nie ma za co skarbie, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-Powiedział gładząc mnie po plecach.
-Wiesz, że cię kocham?-Zaśmiałam się.
-Ja ciebie też mała.-Uśmechnął się do mnie.

*OCZAMI GEORGE'A*

Położyliśmy się na łóżku przytuleni.
-Lizz, mam pytanie. Takie trochę osobiste.-Musiałem zadać jej to pytanie.
-Słucham.
-Czy ty się...cięłaś?-Zapytałem niepewnie.
-Nie, na szczęście nie.-Ulżyło mi, gdy usłyszałem tą odpowiedź.
-To dobrze.-Pocałowałem ją w czoło.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tego nie zrobiłam.-Odpowiedziała z ulgą.
-Ja też.-Mocno wtuliłem w siebie Lizzy. Nagle do pokoju wparował JJ.
-George!....Oj przepraszam. Przeszkodziłem wam w czymś?-Zapytał zakłopotany.
-Nie, co się stało.-Zaśmiałem się.
-Olly do nas jedzie i ktoś musi ogarnąć cały bałagan, a to ty jesteś w tym mistrzem oraz zostałeś wylosowany.-Powiedział spokojnie.
-Super! Najpierw zostaję wylosowany w tajemniczym losowaniu i jeszcze mam sprzątać?!-Krzyknąłem trochę zdenerwowany.
-Nie krzycz.-Cicho powiedziała Lizz.
-Dobrze.-Zwróciłem się do mojej przyjaciółki, a następnie do JJa.-Za ile przyjedzie?
-Za godzinę.-Zabrał głos JJ.
-Dobra. Przynieś mi:kosz, ścierkę, miotłę, namoczony mop i miskę z wodą.-Powiedziałem uspokojony.-A! I żeby mi to było ostatni raz!
 Po 45 minutach w domu panował porządek. Z kuchni dobiegały ciche głosy.
-Boisz się go?-Usłyszałem głos JJa.
-Nie. Po prostu nie wiem czy mogę mu ufać.-To była Lizz.
-Znam Geo trochę i wiem, że możesz mu zaufać.-Mówili o mnie...
-Mi też się tak wydaje.-Ulżyło mi. To moja przyjaciółka i nie chcę jej stracić.
-Josh mówi, że dzięki niemu nauczyłaś się uśmiechać.-Powiedział zadowolony.
-Prawda. Ma w sobie pełno pozytywnej energii i to wszystko przenosi na mnie. Dba o mnie. Jeśli będzie moim prawdziwym przyjacielem, ja odwdzięczę się tym samym.-Odpowiedziała ciepłym głosem. Nagle usłyszałem kroki. Lizz! Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem do pokoju, usiadłem na łóżku, wziąłem pierwszą lepszą książkę i zacząłem ,,czytać" losową stronę. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Hej George.-Dziewczyna weszła do pokoju.-Ciekawa książka?
-Tak, bardzo mi się podoba.-Starałem się ją przekonać.
-To fajne, ale wiesz, że czytasz tą ,,ciekawą książkę" do góry nogami?-Teraz wpadłem.-Wszystko słyszałeś, prawda?
-Tak...-Nie mogłem dłużej kłamać.-Przepraszam.
-Nie ma za co!-Zaśmiała się, a ja wtuliłem ją w siebie.

-Jesteś strasznym głuptasem.-Powiedziałem do Lizzy.
-Ty też!-Zaśmiała się. Nagle z dołu usłyszeliśmy głos Josha.
-George! Lizz! Olly przyjechał!
-Już idziemy!-Wykrzyczała Lizz.
-O nie! Ty nigdzie nie idziesz!-Objąłem ją w talii i przewróciłem na siebie.

-Geo! Zostaw mnie.-Śmiała się. Zacząłem ją łaskotać.-Zostaw mnie!
-Nie!

W drzwiach stanął Josh. 
-Nie wiem czy chcę wiedzieć co wy robicie.-Powiedział lekko zdenerwowany.-Olly czeka.
-Już idziemy.-Wypowiedzieliśmy razem. 

*OCZAMI ELIZABETH*

Na dole zobaczyłam wysokiego blondyna.
-Cześć jestem Olly, chłopak Jaymiego.-Pomachał mi.


-Hej. Jestem Elizabeth, ale przyjaciele mówią mi Lizzy albo Lizz.-Uśmiechnęłam się.
-Jesteś dziewczyną Geo, prawda?-Zapytał. Zdziwiona spojrzałam na Georga.
-Nie, jesteśmy przyjaciółmi.-Powiedziałam lekko spanikowana.
-Oh, przepraszam. Wyglądacie jak para i tak się też zachowujecie.-Wyglądał na zagubionego.
-Nie ma sprawy. Naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi.-Zaśmiałam się.
 ---------------------------------------------------------------------------
Hej! Myślę, że jutro dodam kolejną część :D
Przypominam o informowaniu. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach na twitterze, napiszcie swój username w komentarzu :)

Little Worm x

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 3

 Obudziłam się w moim nowym, wygodnym łóżku i postanowiłam zejść na dół. Przy stole siedział już George. Wyciągnęłam małą patelnię i dwa jajka.
-Co robisz?-Zapytał mnie chłopak.
-Chciałam zrobić sobie jajecznicę.-Odpowiedziałam.
-I mi oczywiście też zrobisz.
-No może jak ładnie poprosisz...
-Proooooooooooooszę.-Powiedział uśmiechając się słodko.
-Za takie proszenie to ja ci mogę jedynie cukierka dać.-Zaśmiałam się.
-Proszę! Bardzo, bardzo ładnie proszę! Powiem ci nawet jak ma na nazwisko Jaymi albo JJ, ale zrób mi proszę to jedzenie.-Po swoim dramatycznym przemówieniu zrobił minę małego psiaka.

-No dobrze, dobrze. Nie dramatyzuj.-Zaczęłam się śmiać.
-Dziękuję!-Wykrzyczał bardzo z siebie zadowolony.
-Jesteś niemożliwy.
Zjedliśmy jajecznicę i zapanowała cisza w pokoju.
-Czemu jest tak cicho?-Wyszeptał Geo.
-Nie wiem.-Powiedziałam równie cicho. Po chwili zaczęliśmy się śmiać.
-Chcesz zobaczyć mój pokój?-Zapytał loczek.
-Jasne!
Weszliśmy na górę, a George otworzył mi drzwi.
-Proszę.-Uśmiechnął się.
-Dziękuję i nie wiedziałam, że masz pokój zaraz obok mnie.
-Ale chyba nie żałujesz?-Zaśmiał się.
-Nie!-Lekko zachichotałam. Obróciłam się w stronę pomieszczenia.

-Ładnie.-Uśmiechnęłam się do Geo.
-Wiem!-Krzyknął i rzucił się na łóżko.
Podeszłam do półki z książkami, na której leżały wszystkie części trylogii ,,Igrzyska Śmierci".
-Czytasz?-Zapytałam chłopaka.
-Przeczytałem.-Uśmiechnął się dumnie.-A ty?
-Ja też.
-Mamy dużo wspólnego.-Powiedział lekko się śmiejąc.
-Może.-Zaśmiałam się.-Wiesz, zawsze chciałam mieć przyjaciela. Nie takiego ,,chwilowego", ale prawdziwego.
-Mogę nim być.-Rozłożył ręce.-No chodź, daj się przytulić Geo.
Już po chwili leżeliśmy przytuleni.
-Powiedz mi coś o sobie.-Zachęcał mnie mój nowy przyjaciel.
-Dobra, więc mam 17 lat. Mój ojciec jest alkoholikiem, ale to pewnie wiesz, a mama umarła dziesięć lat temu. Miałam dużo przyjaciół, ale fałszywych. Moim ulubionym kolorem jest żółty i uwielbiam misie polarne. Urodziłam się 14 października. Mam duże problemy z dobrą samooceną.-Powiedziałam chyba wszystko co powinien o mnie wiedzieć.-Teraz ty.
-Mam na imię George, ale to wiesz i na nazwisko Shelley. Kocham małpy i moim ulubionym kolorem jest czerwony. Mam ósemkę rodzeństwa. Moi rodzice są po rozwodzie, a ja mieszkałem z mamą. Urodziłem się 27 lipca i w tym roku będę miał 21 lat. Przechodziłem bardzo trudny okres w szkole, ale o tym opowiem ci kiedy indziej.
-George?
-Słucham księżniczko?-Miło, że zaczął mnie tak nazywać.
-Nie zostawisz mnie jak Lily i Luke-moi starzy ,,przyjaciele"?-Zapytałam.
-Nigdy Lizzy.-Wtulił mnie w siebie.

*OCZAMI GEORGE'A*

 Lizz jest wspaniała i miło mi, że zostałem jej przyjacielem. Wiem co przeżyła, bo sam przez to przechodziłem, tylko u mnie wyglądało to trochę gorzej.
Zauważyłem, że dziewczyna zasnęła wtulona we mnie. Delikatnie pocałowałem ją w czoło, tak aby się nie obudziła i przykryłem Lizzy kocem. Wstałem i poszedłem do pokoju Josha. Zapukałem.
-Proszę.-Usłyszałem zza drzwi.
-Hej stary.
-Hej! Gdzie Lizz?-Zapytał mnie.
-Śpi u mnie w łóżku.
-Aha, dzięki.... Chwila...Co?!-Wykrzyczał.
-Spokojnie. Zostaliśmy przyjaciółmi.-Zaśmiałem się.
-Jezu George. Myślałem...no wiesz....ty i ona...-Wydukał.
-Nie! Jesteśmy przyjaciółmi, a poza tym mógłbym ją zranić.
-Masz rozum Shelley.-Zachichotał Josh.

*OCZAMI ELIZABETH*

 Obudziłam się w obcym pokoju. Dopiero po chwili skojarzyłam co się stało. Wstałam i udałam się do kuchni i zaparzyłam kawę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 14:25. Wypiłam kawę i poszłam do mojego pokoju. Weszłam na górne ,,piętro"
 i położyłam się na kanapie razem z telefonem oraz słuchawkami. Puściłam ,,Boy" zespołu Little Mix. Zamknęłam oczy, ale nagle ktoś położył się obok mnie i wyciągnął słuchawkę z mojego ucha. Po otworzeniu oczu ujrzałam Geo.
-Lubisz Little Mix?-Zapytał.
-Tak. Bardzo lubię ich piosenki.-Odpowiedziałam.
-Ja też.-Uśmiechnął się do mnie.-Masz jakieś ulubione piosenki?
-Little Mix?
-Mhm.-Wymamrotał.
-Myślę, że Boy, About The Boy, Salute, Move to moje ulubione.
-Osz ty!-Wykrzyczał.
-Co? Co zrobiłam?-Zapytałam lekko przestraszona.
-To moje ulubione piosenki!-Zaczął mnie łaskotać.
 Ten dzień zdecydowanie mogę zaliczyć do miłych.
-----------------------------------------------------------------------------
Hej misiaczki! Mamy już 3 rozdział :D Jeeeeeeej!♥ Jeśli chcecie być informowani na twitter'ze napiszcie swój username w komentarzu :) Mam nadzieję, że się wam podoba i będziecie czytać dalej.
Dobranoc
Little Worm x



wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 2

 Josh zniósł moje rzeczy do auta, następnie podszedł do drzwi od strony pasażera i je otworzył.
-Proszę.-Posłał mi uśmiech, a gdy już wsiadłam zamknął drzwi. Josh zajął swoje miejsce za kierownicą.-Lizz, posłuchaj. Chłopcy są trochę.... szaleni, więc nie przestrasz się.
-Myślę, że ich polubię, bo z twoich opisów wydają się mili.
-Są mili.-Uśmiechnął się ponownie. 

*OCZAMI JOSHA*
 Boję się, że Lizzy przestraszy się chłopaków. Oni umieją się bawić, a ona jeszcze nie jest na to wszystko gotowa, bo ojciec ją zaniedbał. Nigdy się nami nie opiekował i musiałem sam zająć się Lizz. Nie wiem jak to by wyglądało teraz, gdym wtedy nie okazał jej, że zawsze może na mnie liczyć.
-Josh, daleko jeszcze?-Z zamyślenia wyrwała mnie siostra.
-Jeszcze chwilę Lizzy.
Nie wyglądała na szczęśliwą. Kiedyś się śmiała, a przez ojca straciła ,,przyjaciół" i nie umie się nawet uśmiechnąć. Zauważyłem, że Lizz wyciąga ze schowka płytę mojego zespołu i wkłada ją do odtwarzacza. Zdziwiło mnie kiedy zaczęła śpiewać ,,Amaze me". 

(...) Funny how
Everytime,that I down
You pick me up, you stand by me
People ask, what's the deal?
Why you still so in love?
Maybe, it's meant to be



-Skąd znasz słowa?
-Słyszałam jak kiedyś śpiewałeś pod prysznicem.-Zdziwiło mnie to bardzo.
-To którą zwrotkę lubisz najbardziej?
-Hmmmm.... chyba drugą.-Odpowiedziała po chwili namusłu.
-Zwrotka Geo.-Uśmiechnąłem się.
-Kogo?-No tak, nie powiedziałem jej, że na Georga mówimy Geo.
-George. Mówimy tak zazwyczaj do niego.
-Dobrze wiedzieć.
Po 10 minutach dojechaliśmy do domu.
-Tylko się nie przestrasz.
 Gdy weszliśmy do domu panował tam istny chaos.
-Goerge! Jaymi! JJ! Do mnie!!-Na dole pojawiły się trzy wesołe twarze.
-Hej!-Powiedzieli jednym chórem.
-Chłopaki, to jest moja siostra Elizabeth, ale mówcie do niej Lizzy albo Lizz.

*OCZAMI ELIZABETH*

 Przywitałam się z przyjaciółmi mojego brata, ale nadal nie wiedziałam jak mają na imię. Moją uwagę przykuł chłopak z burzą loków na głowie i czekoladowymi oczami, który chwilę później zaczął mi tłumaczyć.
-Cześć! Witaj w naszych skromnych progach! Mam na imię George, a to Jaymi i JJ.-Pokazał na dwójkę chłopaków.-Chodź pokażę ci twój pokój. Pociągnął mnie za sobą na górę i zaprowadził na koniec korytarza, pod drzwi.
-Gotowa?-Zapytał z uśmiechem.
-Jak nigdy.-Udało mi się uśmiechnąć, bo chłopak tryskał pozytywną energią. Otworzył drzwi, a ja zaniemówiłam.
-Taaaaadaaaaaam!-Wykrzyczał.
-Jeju, to jest piękne. Dziękuję.-Przytuliłam Georga.
-To jeszcze nie wszystko.-Zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia.
-Teraz masz jeszcze garderobę!-Miał na twarzy wielki uśmiech.

-Jesteście najlepsi!-Wykrzyczałam z największym uśmiechem na twarzy w życiu i zbiegłam na dół.-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!
-Nie ma za co skarbie.-Powiedział Josh.
-Kiedy zdążyliście to zrobić?-Zapytałam.
-Josh przewidział, że będziesz chciała wyprowadzić się od ojca i powiedział, że ty i ja jesteśmy w podobnym wieku, a na dodatek mamy podobny gust, więc umeblowałem Ci pokój.-powiedział Geo schodząc po schodach.
-Jesteście wspaniali!-Krzyknęłam i poszłam na górę się umyć i pójść spać w moim nowym, wygodnym łóżku.Na koniec wyszeptałam ciche ,,dziękuję mamo" i odpłynęłam do krainy morfeusza.
----------------------------------------------------------------------------
Cześć kochani! Mam nadzieję, że wam się podoba :) Postaram się jutro dodać nowy rozdział. Jeśli to czytasz, skomentuj. Dla ciebie to chwila czasu, a dla mnie motywacja :)
Little Worm x










































































poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 1

 Trwają wakacje. Uwielbiam  je, ponieważ nie muszę chodzić do szkoły, a ona kojarzy mi się z fałszywymi ludźmi.  Właśnie miałam wychodzić na basen jak w każdy wtorek, ale jakiś głos mnie zatrzymał.
-Lizz...
-Nie mów tak do mnie.-Nie, on nie mógł, tylko Josh może tak do mnie mówić.
-Gdzie idziesz?-Zapytał tym samym głosem, którym mówi jak jest pijany. Alkohol można wyczuć od niego na kilometr. Nienawidziłam go. Zniszczył tym nałogiem 5 lat mojego życia. Nie zasługiwał na mnie. Nawet ja to wiem.
-Na basen.
-Dobra, idź już.-Wybełkotał, następnie upadając na ziemię.
Miałam już dość. Takie sytuacje to już normalność. Wyszłam, ale nie chciałam iść na basen. Straciłam ochotę. Postanowiłam iść do parku i zdzwonić do Josha. Usiadłam na wolnej ławce i wykręciłam dobrze znany mi numer. Po czterech sygnałach usłyszałam głos mojego brata.
-Hej Lizz! Coś się stało skarbie?-Zawsze tak do mnie mówił. Mieliśmy bardzo dobry kontakt jak na rodzeństwo.  Był dla mnie bardzo ważny i wspierał mnie w każdej chwili mojego życia.
-Josh, zabierz mnie od niego, proszę.-nie wytrzymałam i się rozpłakałam.
-Księżniczko, spokojnie. Gdzie jesteś?
-W parku koło domu.
-Zaraz po ciebie przyjadę i pojedziemy po twoje rzeczy, dobrze? Zamieszkasz ze mną i chłopakami.-Powiedział wesoło.
-Mhm...-Tylko na tyle było mnie teraz stać.
Po około dwudziestu minutach na mojej ławce siedział Joshy. Park nie był duży, więc mógł mnie łatwo znaleźć. 
-Chodź królewno.-Uśmiechnął się do mnie. Miał zaraźliwy uśmiech, więc wszyscy przy nim się uśmiechali.                                                                            

Dojechaliśmy  do domu i razem z Joshem poszliśmy do mojego małego pokoju. 
-Ten pokój zawsze był taki mały?-Mój brat się zaśmiał.
-No niestety.-Chciałam się uśmiechnąć, ale jeszcze nie umiałam.
-Misiek, uśmiechnij się!-Joshowi nigdy nie pasowało, gdy byłam smutna.
-Josh, jeszcze nie umiem.-Uśmiech znikł z jego twarzy, ale szybko wrócił.
-Oj, już George zadba o ten uśmiech. Na 100% zostanie twoim przyjacielem. Macie podobne charaktery.
-Mam nadzieję.-Zaśmiałam się chyba pierwszy raz od 3 miesięcy.
-O! I widzisz! To już pierwszy krok do sukcesu.-Dał mi buziaka w policzek
i  mogliśmy schodzić już na dół.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Mamy już 1 rozdział! Jeeeej ☻Mam nadzieję, że będziecie dodawać komentarze i bardzo polubicie ten blog.
Dobranoc :*
Little Worm   x
Hej! Postanowiłam stworzyć bloga z opowiadaniem o Union J. Mogą pojawiać się tu błędy, ponieważ nie jestem najlepsza z polskiego, ale postaram się ich nie popełniać :) Zacznę od przedstawienia postaci:



Elizabeth ,,Lizz" Cuthbert- Ma 17 lat. Jest siostrą Josha.
Jej ojciec jest alkoholikiem, a matka zginęła w wypadku 
samochodowym 10 lat temu. Lubi być samotna.



Josh Cuthber- Ma 21 lat. Jest starszym bratem Lizz.
Członek zespołu Union J.


Jamie ,,JJ'' Hamblett- Ma 25 lat.
Przyjaciel Josha. Członek Union J.


George ,,Geo" Shelley- Ma 20 lat. Najlepszy przyjaciel
Josha. Członek Union J.


James ,,Jaymi" Hensley- Ma 24 lata.
Jest gejem, a jego chłopak to Olly.
Przyjaciel Josha. Członek Union J.



Postaci będzie przybywać. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)


Little Worm  x